W zbiorze wierszy Mirona Białoszewskiego (1922?1983), wydanym pośmiertnie (PIW, 1985) pod tytułem ?Oho" znajduje się rozdział Spotkania z nożem (str. 75?100). Autor daje w nim wyraz wrażeniom, jakie odniósł podczas pobytu szpitalnego, związanego z operacją gruczolaka stercza. Trudno dla nas o lepszą lekcję. Słusznie poświęcamy czas i energię diagnostyce i leczeniu naszych podopiecznych ale warto raz wsłuchać się, jak to, co robimy tzn. co robią i mówią lekarze, pielęgniarki i salowe, a także i towarzysze niedoli, odbija się na psychice chorego, zwłaszcza na wrażliwej psychice poety. Wiersze cechuje niezwykła oszczędność słowa i gdyby nie nasza dogłębna, codzienna znajomość realnych okoliczności, które je zrodziły, niejedno byłoby dla nas niezrozumiałe ? tak lakoniczny, syntetyczny i aluzyjny jest ich styl. Może niejeden z innych wierszy tego poety dałby się zbliżyć czytelnikowi, gdyby mu wyjaśniono, w jakich powstał okolicznościach.
Podajemy wybór ze ?Spotkań z nożem". Tytuły stanowią nasz komentarz, w oryginale ich nie ma.
W Izbie Przyjąć
miejsce dla tego pana!
? jeszcze nie gotowe.
Mowa o mnie, na wejściu
a 113?
łóżko się suszy,
przecież całe na koniec zlał.
Przywitanie przez sąsiada Kiedy już załóżkowany leżę, pan z Płońska:
? o, tu gdzie pan, leżał pułkownik,
wycięli mu pęcherz,
coś się paskudziło, drugi raz go do szpitala, dziś jego pogrzeb.
Pokora
Co tu ukrywać
urologia
nie dało się siusiać
chodzimy z wmontowanymi rurkami
na które z miejsca zgoda, byle pomogły.
Perspektywa
Siwy pan z Płońska już po operacji
przytacza nam siwo-łysym przedoperacyjnym możliwości powikłań, w końcu:
? ale to nic, panowie,
jeszcze będziecie sikać jak źrebaki
Nareszcie sam
Skończył się Zjazd Partii w radiu.
Noc. Moja salka 113.
Lampa zza drzew mży w ścianę naprzeciw,
pod nią pan Gruby wystraszył się przez sen,
pan z Płońska w nocnej koszuli
siusia do słoika delikatnie.
Wychodzę, siadam w korytarzu, piszę.
Obmiata mnie salowa delikatnie.
Szepcze do siostry we wnęce
? to porządny człowiek.
Znów wstaje koszmarny dzień
Szósta rano,
Słońce w oczy.
Termometry.
Zamiatanie.
Obijanie nóżek łóżek.
Wrzask na ścianie.
Morał dla nas: nie odkładaj z błahych przyczyn operacji
panie! pana wszyscy tu szukali
wołali
ale kto?
internistka
siostra z wnęki
operacja przez to może być odłożona.
Zmienił się powód krzepliwość krwi opóźniona, operacja odłożona.
Wracam z wnęki telefonicznej, pan Gruby na ławce w hallu kiwa na mnie
? i co? jeszcze nie idzie pan na operację?
bo my z panem Starszym w poniedziałek,
jutro obiadu już nie jeść.
ja
i golenie
pana golił i na nic
na nic, a pan się boi operacji?
czego? ? pan Gruby się zawiercił
dochyla się pan Starszy
po to się tu jest
pan Gruby
po to się tu jest
Trudno o pokorę Ukazują się w drzwiach
w przejściach
ze zwojami rurek aż pod biodro piżamy
z dodatkowym pęcherzem w dłoni
niby symbolami
niewygód, udręczeń;
ptaki śpiewają,
szum liści,
przechodzą dwaj męczennicy
? o, ile kurwa naleciało,
teraz mam z tym chodzić
więc to mnie czeka
Kobieca delikatność na szybach krople chwili, korytarzem cisza idzie, raptem głos siostry jak przeciąg
? idę! kolnę pana w tyłek!
Kolka nerkowa
noc, pioruny wygasły,
deszcz prztyka,
coś zawodzi na korytarzu,
wyglądam
? ojejej
ciemno, idę w tamtą stronę
? ojejej
na ławce piżamowiec
? co pana boli?
pokazuje na nerkę i pachwinę, przynoszę mu proszek uspokajający, połknął, skulił się, nie jęczy, znów pojęczał, znów przestał, znów trzęsą pioruny
? ojejej
idę do siostry, mówi:
? zastrzyków zabrakło,
dałam mu pastylkę ?
odmachuje mnie ręką, znikam,
słyszę, coś gadają, prowadzą się do drzwi, oho, teraz mnie zaczyna boleć
Kulminacja i pesymizm
Rano.
Zaraz operacja.
Już się umyłem pod zimnym prysznicem,
polałem kolońską wodą.
Wchodzi siostra
? panie Białoszewski, idziemy,
portfel zostawić, zegarek zostawić, zęby zostawić zęby... zostawić.
Siostra mnie przekazuje aniołowi-stróżowi ? studentowi, on trzyma w fiolkach moje krwie,
mnie daje pod pachę papiery, winda rusza
to pan jest poetą?
tak
pisze pan oryginalne wiersze ?
i wprowadza mnie do zielonego przedsionka, ukazuje się zielona służka
? zdjąć piżamę,
nałożyć koszulę,
płócienne łapcie na nogi,
to nic, że opadają,
byle pan doszedł do stołu
Rozkrzyżowanie na dwie poprzeczki
dwóm medycznym grupom,
z lewej strony ktoś w chirurgouniformie z modnymi kolczykami
w środku zielona postać:
to chyba mój docent,
tak,
z prawej ręki pytają
zakręciło się w główce?
nie. a talk, już
i nagle pisk łóżek, trzęsienie, ktoś jęczy, to i ja jęczę, głos zza niepewności
? już jest pan po zabiegu
tak, że tę przerwę w byciu opłacałoby się lepszym zastrzykiem wydłużyć w niebycie, które i tak czeka, po przeszkodach, a tu taka okazja, szkoda.
Pierwszy dzień pooperacyjny, kroplówka
nie jeść
nie pić
górne rury dolewają
Drugi dzień pooperacyjny, kroplówki odjęte, cewnik został górne rury odjęte, dolne nie
? pić, pić
płyny płyny płyny przepuszczać przez siebie to oczyszcza zacząłem dużo pić, zmieniłem się w rurę pół żywą pół sztuczną, zaraz było lepiej tej całości
Wyjęto cewnik Odłączono mnie od rurek, aż nieswojo, jakby coś amputowali... ale powoli powoli
strach ? czy zrobię siusiu po staremu?
Pierwsza próba
zrobiłem
jak młody źrebak?
jak stary koń,
którego jeszcze
odprowadzili do rzeźni.
Epididymitis
Już byłem w ogródku,
już witałem się z Lu.
w podskoku.
a tu komplikacja
zapalenie
leżenie na lodzie, 6 dni 6 nocy
biegun w łóżku
i roztopy, przecieki
pytam docenta
to co groźnego?
nie ?
a w drzwiach
? być może trzeba będzie usunąć
ale może nie
Jest jedna tylko Klinika Urologiczna w Polsce, z której wypisują chorych dopiero po wyjałowieniu moczu W przeddzień czwartku obchód
i co z posiewem?
laborantka otwiera księgę
coś tam rośnie
aha, to dziesięć dni kuracji,
zostaje pan
Dzwonię do Lu., on
to pewnie błękitna pałeczka
metafora?
nie tak się nazywa, z Azji,
grasuje, nie ulega sterylności,
na nic niewrażliwa, tylko na jedno Wbijają mi to jedno.
Rozczarowanie i zniecierpliwienie
wraca zapalenie, zmęczenia
noc gorączki
słono
wyjść z siebie
wyjść
na nicość
? ej, chciałby pan, panie Mironie, tak łatwo...
Nowe powikłanie: nietrzymanie moczu Leżę, czytam, spokój na ucho
coś mnie popędza
a to niedomkły kran, stwierdzani, i spokój
Już tego za dużo
Więc będzie druga operacja?
pokój niby ten sam...
tylko stan:
te same ściany
raz białe na dobrze,
raz na złą mgłę
Podeptana godność
dren, suspensorium,
zmiana opatrunku
po dwóch na leżankach
bez krępunku
jak w prosektorium
Radosny finał
w. ileś po drugiej operacji
docent rano
? bakterii nie ma
tak że u pana widać już dom