Ludwik Bierkowski to jedna z najznakomitszych postaci w dziejach krakowskiej chirurgii, rozpoczynająca, wyłączając Rafała Czerwiakowskiego ?ojca chirurgii polskiej", okres wspaniałych osiągnięć tej szkoły medycznej (6). Przed Bierkowskim nie brakowało wprawdzie w Katedrze i Klinice Chirurgicznej zdolnych, światłych i biegłych w zawodzie ludzi, jednak żaden z nich, kierując nawet Kliniką, nie pozostawił po sobie trwalszej dokumentacji swego zaangażowania i troski o rozwój tej dyscypliny medycznej.
Bierkowski podporządkował całe swoje życie ukochanej przez siebie medycynie, a w szczególności tak bardzo efektownej wówczas chirurgii (13). W sferze jego chirurgicznej działalności znalazły także swoje miejsce choroby układu narządów moczowo-płciowych, może nie jedno z pierwszych, ale napewno ważne i dlatego warto wspomnieć o sposobach ich leczenia. Trudno mówić o tworzeniu podstaw dla powstania urologii w tym okresie, jak to było z ortopedią, której Bierkowski był twórcą, ale leczenie chorych urologicznych stanowiło znaczną część jego działalności. Potwierdzenie tego faktu znajdujemy choćby w tzw. Rocznikach obejmujących zdanie sprawy z czynności Kliniki Chirurgicznej i Położniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego, które były pierwszym czasopismem lekarskim w Krakowie (6). Niestety ukazały się tylko trzy wydania obejmujące okres od 1 lipca 1831 do 1 lipca 1834 roku. Dają one jednak dokładny obraz leczonych wówczas chirurgicznie różnych chorych.
Z interesujących nas chorób urologicznych znaleźli się tam chorzy z zapaleniem cewki, stulejką, załupkiem, rakiem prącia, wodniakiem jądra, zapaleniem rzeżączkowym jądra i nasieniotokiem. Były to zaledwie pojedyncze hasła, bez szerszego objaśnienia istoty choroby, chociaż ciekawsze z nich Bierkowski opatrywał odpowiednim komentarzem.
Odnośnie np. raka prącia dowiadujemy się, że obu chorych wyleczono przez wycięcie części zrakowaciałych i spojenie brzegów rany za pomocą szwu obwódkowego (suturae circumvolutae). Wodniaki jądra leczył Bierkowski kilkoma sposobami: przez nakłucie, ?za pomocą cięcia", a także poprzez przekłucie i następowe wstrzykiwanie czerwonego wina.
O leczeniu wodniaków jądra w Klinice Bierkowskiego pisał Wiktor, na podstawie zachowanej historii choroby (12). Opisuje 19-letniego studenta praw z rozpoznaniem wodniaka jądra, nie podając jednak po której stronie. Ze względu na małe rozmiary wodniaka odstąpiono od zwykle stosowanego w takich wypadkach nakłucia wybierając operację, którą wykonał kandydat Leonard Rudawski. Po przecięciu skóry moszny, a następnie osłonki pochwowej i wypuszczeniu płynu wycięto tą osłonkę. Rany po oczyszczeniu nie zeszywano, pokrywając jedynie jej powierzchnię szarpią przepojoną oliwą. Po pięciu dniach zdjęto opatrunek, gdyż pojawiło się ropienie, które stanowiło w pojęciu autora pomyślną prognozę. Ranę opatrywano dwa razy dziennie, wstrzykując wywar z chiny i nalewkę z miry. Po trzech tygodniach chory opuścił Klinikę zupełnie wyleczony.
Bierkowski pisze w tych sprawozdaniach o operowaniu przepuklin mosznowych, których zawartość stanowiła sieć zrośnięta z osłonkami jądra i powrózkiem nasiennym. U jednego chorego operacja zakończyła się pomyślnie, drugi chory zmarł w 6 dni po operacji z powodu zapalenia otrzewnej. Bierkowski różnicował u pierwszego chorego przepuklinę z wodniakiem jądra przez podświetlanie moszny świecą w ciemnym pomieszczeniu i ocenę jej przezroczystości. Był to 22-letni Antoni Iwanczay, z pochodzenia Węgier, który przed czterema laty zauważył ?nabrzmienie" w prawej połowie moszny; zaczęło mu ono sprawiać dolegliwości dopiero w ostatnich kilku miesiącach. Bierkowski otworzył 10 lutego 1833 roku cięciem podłużnym po stronie prawej mosznę z jej zawartością. Zauważył ?worek kiłowy" z przyrośniętą do niego ?siatką" (sieć). Po jej uwolnieniu i odprowadzeniu do jamy brzusznej przeciął między podwiązkami powrózek nasienny i wyłuszczył wymienione uprzednio ?obrzmienie". Przedstawiało ono nieregularnie kuliste ciało, pokryte twardą błoną, którą stanowiły chorobowo zmienione osłonki własne jądra i powrózka. W dolnej i tylnej części tego tworu znajdowało się stwardniałe, zanikłe jądro. Całość wielkości pięści dorosłego człowieka, poprzedzielana była wewnątrz na wiele komór wypełnionych wodnistą, żółtawą cieczą. Operacja trwała 17 minut, a chory opuścił Klinikę w 4 tygodnie po operacji w stanie ogólnym dobrym. Bierkowski wykonał więc prawostronną orchiektomię z powodu wodniaka jądra współistniejącego z przepukliną pachwinową (1).
Bierkowski zajmując się chorobami wenerycznymi, bardzo często przyjmował chorych ze zmianami dotychczas niespotykanymi i określanymi jako ?syfilityczne". Stąd też wydaje się nazwanie worka przepuklinowego ?kiłowym", który ze względu na długość trwania procesu mógł je imitować.
Bierkowskiego charakteryzowała stała pogoń za czymś niezwykłym, niespotykanym. Niezmordowanie szukał i kolekcjonował w swoim muzeum patologii, okazy bardzo rzadkich chorób. O niektórych z nich starał się przekazać informacje w sporadycznych zresztą publikacjach. Między innymi w 1846 roku doniósł o przypadku chorobowym, który nazwał ?cewkowrzód pęcherzowo-pępkowy". Dotyczyło to 15-letniego, wiejskiego chłopca z przetrwałym moczownikiem i przetoką pęcherzowo-pęp-kową (2). Wskutek zaniedbania wytworzyły się liczne owrzodzenia powierzchniowe i blizny w skórze okolicy pępka, która stale stykała się z moczem. Bierkowski po stwierdzeniu, że płyn wydostający sdę przez otwór w pępku niczym się nie różni od moczu wydalanego przez chorego, a ilość tego płynu zwiększa się po naciśnięciu na okolicę pęcherza, upewnił się ostatecznie w swym rozpoznaniu. Przez kilka dni wprowadzał do otworu w pępku dobrze namoczoną w roztworze ?salatranu srebra (lapidis infernalis)" strunę skrzypcową (D) na głębokość 5 cali. Następnie za pomocą małej strzykawki wpuszczał kilka kropli tego samego roztworu do kanału z tym, że uważał by ten nie przedostał się do pęcherza. W tym celu uciskał podbrzusze. Po takim leczeniu kanał przetoki zamknął sdę w przeciągu 10 dni. Kontrola po kilku miesiącach nie wykazała istnienia przetoki.
O leczeniu ?cewkowrzodów" lub inaczej ?fistuł" dowiadujemy się już wcześniej ze sprawozdań zamieszczonych w Rocznikach Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Warto przytoczyć sposób leczenia jednej z rodzajów ?fistuł", a mianowicie przetoki pęcherzowopochwowej. W owym czasie przetoki te leczono przypalaniem rozżarzonym żelazem. Podobnie postępowano w Klinice Bierkowskiego, czego dowodem jest wzmianka o tym w Roczniku z 1844 roku (10).
W sprawozdaniach tych, ujętych zresztą bardzo schematycznie, spotykamy się ponadto z opisem leczenia operacyjnego przytoczonych już wyżej wodniaków jądra, nazywanych wówczas ?puchliną jąder", załup-ków, odprowadzenia moczu z pęcherza przez zakładanie tzw. moczopus-tu, a także z planowym przebiciem pęcherza przez kiszkę stolcową, zapewne w związku z niemożnością wprowadzenia cewnika do pęcherza (8). W tomie III (1840 r.) i VII (1844 r.) Roczników znajduje się notatka, informująca o zewnętrznym nacięciu cewki w celu wydobycia uwięź-niętego w niej kamienia. Także w tomie VII znajdujemy wzmiankę o leczeniu operacyjnym spodziectwa. Jednak poza podaniem umiejscowienia ujścia cewki poza żołędzią, brak bliższych danych. Bardzo ciekawa informacja znajduje się w tomie VI z 1843 roku. Otóż okazuje się, że Bierkowski rok wcześniej zamówił, a w 1843 otrzymał przyrząd do kruszenia kamieni pęcherzowych przez cewkę moczową (9). Był to model litotryptora opracowany przez Charriera i Heurtloupa. Niestety nie mamy wiadomości o jego wykorzystaniu, jednak jest wielce prawdopodobne, że tak kosztowny przecież przyrząd został użyty przez ogromnie skrupulatnego we wszelkich poczynaniach Bierkowskiego. Jego następca w Katedrze Chirurgii profesor Bryk dopiero w 1866 roku doniósł o pomyślnym zastosowaniu przez siebie tej, tak szeroko rozpowszechnionej po dzień dzisiejszy metody leczenia (3).
O wyjątkowej dbałości Bierkowskiego w uzupełnianiu ?gabinetu narzędzi i machin chirurgicznych" możemy wnosić z zapisu w Roczniku z 1838 roku w tomie I, dotyczącego powiększenia istniejącego stanu (663 przedmiotów) o 28 różnych nowych narzędzi. Wśród nich znajdował się także naciskacz (compressorium) Graefego, umieszczony na jednym z pierwszych miejsc, który służył do tamowania krwotoku z rany po wydobyciu kamienia moczowego z pęcherza dęciem bocznym. Narzędzie to wykonane było ze stali i blachy miedzianej obłożonej z kolei blaszką srebrną (7). W Rocznikach z 1834 roku, tom VII, znajdujemy doniesienie o wydobyciu kamienia moczowego z pęcherza za pomocą cięcia bocznego u 65-letniego mężczyzny. Dokładny opis tego typu operacji znajdujemy na stronie tytułowej Gazety Krakowskiej z 24 maja 1844 roku (4). Profesor Bierkowski, wobec zgromadzonych kilku profesorów Wydziału Lekarskiego UJ oraz wielu lekarzy i kilkunastu swoich uczniów, usunął 23 maja 1844 roku o godz. 12 w Klinice Chirurgicznej kamień moczowy z pęcherza cięciem bocznym u 56-letniego mężczyzny. Operował Barbera Hirscha, ?starozakonnika", u którego oprócz kamienia w pęcherzu istniało znaczne zwężenie cewki moczowej, tak że Bierkows-kiemu udało się ledwo przeprowadzić zgłębnik do pęcherza. Kamień był bardzo kruchy i przy próbie wydobycia uległ zgnieceniu, w związku z czym wydobywano kilkakrotnie jego fragmenty. Cała operacja trwała 14 minut z dokładnym wyliczeniem czasu poszczególnych jej faz, a mianowicie: 6 minut przecięcie skóry na kroczu i otworzenie szyi pęcherza, a 8 minut wyszukanie i wydobycie kamienia. ?Chory pozbywszy się tego nieprzyjemnego gościa, ma się dobrze" tak napisał obserwator tej operacji, zaznaczając na początku artykułu, że należy ona do jednej z najważniejszych i najtrudniejszych operacji chirurgicznych. W zbiorach Katedry Historii Medycyny i Farmacji AM w Krakowie znajdują się kleszcze do usuwania kamieni z pęcherza moczowego, jakimi posłużył się zapewne Bierkowski podczas opisanej operacji (11). Powyższe fakty świadczą bezspornie o tym, że Bierkowski rzeczywiście operował kamienie pęcherza moczowego, o czym nie mówi się dość jasno w naszym piśmiennictwie (3).
W zbiorach muzealnych Katedry Historii Medycyny i Farmacji AM w Krakowie znajduje się także rękopis Chirurgii profesora Bierkows-kiego, której nigdy nie wydano drukiem, zapewne z powodu nieprzychylnego mu w tym okresie krakowskiego środowiska lekarskiego, jako że ogłaszał swe prace w języku niemieckim (13).
W pierwszej części, omawiając bardziej ogólnie sprawy chirurgii, poświęcił § 4 zapaleniu ?kanału moczowego", a § 13 zapaleniu jąder. Autor uważa, że najczęstszą przyczyną zapalenia ?kanału moczowego" jest rzeżączka i odsyła czytelników do wykładu o ?chorobach syfilitycznych". Dużo więcej uwagi poświęca zapaleniu jąder, wymieniając na pierwszym miejscu wśród przyczyn zapalenia zakażenie rzeżączkowe. Wskazuje przy tym, że może się ono ograniczyć do zapalenia ?przyjądrza" i wtedy rozpoznajemy je jako epididymitis. Wśród innych przyczyn wymienia lues, uszkodzenie mechaniczne, przeziębienie, zwłaszcza u osób ze wzmożoną potliwością w okolicach płciowych, a w końcu pisze o gwałtownych ruchach, przy których może nastąpić utrudnienie obiegu przepływającej przez jądra krwi. Chodziło tu Bierkowskiemu najpewniej o skręt szypuły jądra. Niekiedy zapaleniu towarzyszy gorączka, bóle brzucha, skłonność do wymiotów, a także może rozwinąć się stan ropny. I jak pisze Bierkowski ?w ścieńczałej skórze moszny robią się otwory, przez które opróżnia się ropa, a także białoszare strzępki", które wg niego były ?kopą powikłanych naczyń jądra". Innym zejściem zapalenia może być ?zatwardzenie" zwłaszcza, gdy choroba ?nie była stosownie i należycie traktowana". Stwierdzenie to ogranicza się czasem do samego ?przyjądrza", a niekiedy dotyczy nie tylko jądra ale i ?sznurka nasiennego". Zapalenie przebiegające z niewielkim ?obrzmieniem" radzi leczyć przez noszenie suspensorium na mosznę, stosowanie okładów z wody Goulardowej i spokojne zachowanie się chorego. W zapaleniu ?wyższego stopnia" poleca u chorych silnych fizycznie, wenesekcję albo stosowanie pijawek w okolicy krocza, lub wewnętrznej powierzchni ud razem z rozmiękczającym ?kataplazmem". W wypadku przejścia zapalenia w ropień, należy go otworzyć i traktować wg przyjętych zasad. Gdyby ropienie trwało zbyt długo lub nastąpiło ?zdezorganizowanie" jądra, należało je usunąć. Powstałe po zapaleniu stwardnienie, jako nie sprawiające dolegliwości, radził Bierkowski pozostawić. Przestrzegał jednak by zwrócić uwagę na zmiany w obrębie ?nabrzmienia" czy stwardnienia, które przybierając nierówne, wzgórkowate kształty nie jest zmianą rakową, dla której jedynym leczeniem pozostaje wycięcie jądra.
Bierkowski w drugiej części swojej Chirurgii szczegółowo zajmuje się jej działami. W rozdziale o chorobach dróg moczowych znajdujemy zalecenia usuwania polipów oraz ciał obcych z cewki moczowej i pęcherza. Przyczynę powstawania polipów Bierkowski widzi także w związku z zachorowalnością na rzeżączkę. Radzi usuwać małe polipy przez wypalanie lapisem metodą Dulampa. Większe natomiast, gdy zawiedzie poprzednia metoda, leczyć operacyjnie przez nacięcie zewnętrzne cewki, usunięcie przeszkody i zszycie rany po uprzednim założeniu cewnika przez cewkę do pęcherza. Cewnik usuwa się po wygojeniu rany. Polipy pęcherza zalecał leczyć jedynie operacyjnie, robiąc cięcie takie jak do wydobycia kamienia. Przez otwór w pęcherzu odcinał polip nożyczkami Koopera. Podobne postępowanie obowiązywało w stosunku do ciał obcych w pęcherzu moczowym (5).
W zbiorze pamiątek po Profesorze Bierkowskim, zgromadzonych w Katedrze Historii Medycyny i Farmacji AM w Krakowie, znalazła się także historia choroby Juliana Kominkówskiego, 38-letniego mężczyzny, podającego w wywiadzie dwukrotne przebycie rzeżączki i występujące od 6 lat zatrzymania moczu na tle zwężenia cewki. Bierkowski pisze, że zwężenie cewki sterczowej i ujścia zewnętrznego cewki było tak duże, że nie przepuszczało zgłębnika, tzw. bougie Nr 5 F i miało kształt spiralny. Bierkowski przyznaje, że zgłębnikując cewkę, wytworzył fałszywą drogę, wchodząc pod błonę śluzową.
Zwężenia cewki dzieli na okrężne, spiralne i klapkowate, a także pisze o umiejscowieniach, które wg innych autorów dotyczą tylko części błoniastej, opuszkowej i dołu łódkowatego. Bierkowski postawił u tego chorego rozpoznanie zwężenia cewki sterczowej, co było pewną nowością. Przy tak dużym zwężeniu, radzi leczenie operacyjne, ponieważ wprowadzenie uretrotmu jest niemożliwe. Jednak u tego samego chorego po wyleczeniu stanu zapalnego (nastrzykiwanie roztworem siarczanu cynku) udało się wprowadzić bougie Nr 5, a następnie uretrotom Iwanchicha, którym przeciął zwężenie. O uretrotomie Iwanchicha, podwójnym, zakrzywionym, znajdujemy wzmiankę w spisie narzędzi chirurgicznych pod pozycją 1016 (materiały rękopiśmienne).
Jak widać z powyższych przykładów, Bierkowski na bieżąco śledził i wprowadzał pojawiające się ?nowinki" w leczeniu chorób dróg moczowych. I chociaż nie była to ?urologia sensu stricto", to rozwiązywanie wielu problemów chorobowych było na miarę tamtych czasów pionierskie i niezwykle trafne.