Choroby gruczołu krokowego istniały od zamierzchłych czasów, mimo to przez wieki nie zdawano sobie sprawy z istnienia takiego gruczołu, nie znano jego fizjologii i patologii. Nie mogą zmienić tej opinii pojedyncze wiadomości, godne odnotowania. Określenie „prostata" wg zdania historyka urologii Leonarda Murphy'ego użył po raz pierwszy Herofilus z Aleksandrii w IV w. przed n.e., a opisał gruczoł lekarz wenecki Nicolo Massa w roku 1536. Wiedział o istnieniu gruczołu sławny chirurg XVI wieku Ambroży Pare i inni mu współcześni. Jean Riolan w 1649 r. po raz pierwszy zauważył, że powiększenie gruczołu może prowadzić do zatrzymania moczu. Inni sławni chirurdzy zajmowali się tym zagadnieniem, ale to nie znaczy o powszechniejszej znajomości rzeczy.
Długo utrzymywało się błędne mniemanie o przyczynie zatrzymania moczu, jako wyniku obrzęku, owrzodzenia, „ścisłości" albo „wyniosłości" szyi pęcherza moczowego, ale już pod koniec XVIII w. wiedziano, że prostata „opucha" (Józef Czekierski). Nie będziemy się zatrzymywali nad zmianą poglądów na patogenezę gruczolaka stercza (właściwie gruczolaka okołocewkowego), ale wspomnimy jedynie o zasadniczej roli szkoły Guyona, a w niej badań naszych rodaków Bolesława Motza (1897) i Antoniego Bohdanowicza, oraz krakowskiego anatomopatologa Stanisława Ciechanowskiego, który w r. 1896 obalił pogląd Guyona i określił, że istotą zmian jest nie 'miażdżyca naczyń, ale bujanie nabłonka gruczołowego. Na tej podstawie Albarran i Halle (1899) mogli ustalić, że przerost gruczołu polega na powstawaniu gruczolaków nabłonka gruczołu.
Przez wielki leczenie schorzenia było nieustalone i różnorodne, oparte na empirii, zależnie od poglądów i panujących teorii terapeutycznych. Regulowano stolec, przepisywano dietę, lewatywy, zakazywano picia alkoholu, polecano leki chemiczne jak np. rtęć, ammonium chloratum, jodki, stosowano środki zmniejszające przekrwienie, a więc przede wszystkim upusty krwi. Lelki stosowano ogólnie i miejscowo, jak np. pijawki na krocze, kataplazmy, wywary z ziół. Do ubiegłego wieku przetrwało leczenie azotanem strychniny, bo zatrzymanie moczu wiązano z atonią pęcherza, nie zdając sobie sprawy z wtórnej natury tego stanu.
Leczenie zabiegowe było znane od dawna. Należało do niego rozszerzanie cewki i cewnikowanie pęcherza w przypadkach zatrzymania moczu. Często uciekano się do nacięcia lub nakłucia pęcherza moczowego przez krocze, kiszkę stolcową lub okolicę nadłonową, które stosowano u nas powszechnie. W XIX stuleciu doszła sztuczna przetoka cewkowo-kroczowa, tzw. butoniera. W związku z cewnikowaniem konstruowano zagranicą wiele cewników z kauczuku, dawniej używano bowiem cewniki metalowe lub kościane. Wszystkie te metody miały na celu usunięcie skutków powiększenia gruczołu krokowego.
Ponieważ mamy zająć się leczeniem operacyjnym gruczolaka stercza w Polsce, o zdobyczach obcych lekarzy będziemy wspominać tylko wtedy, kiedy będzie to konieczne dla zrozumienia tematu.
Pierwsze próby trwałego wyleczenia gruczolaka na drodze operacyjnej polegały na wewnątrzcewkowym zabiegu za pomocą różnego rodzaju przyrządów. Wśród tych na uwagę zasługuje przyrząd Merciera, który ulepszył Enrico Bottini w r. 1874 i przy użyciu prądu galwanicznego uczynił z pętli użyteczny instrument. Sposób ten wszedł do arsenału metod właściwego leczenia gruczolaka stercza i chociaż wyniki były niezaehęcające, to jednak stanowił dostrzegalny postęp. U nas pierwszy taki zabieg dokonał Samuel Grosglik w Szpitalu Dz. Jezus w Warszawie (1899) i nie podzielił entuzjazmu autora. Ostrzegał przed nim Ludwik Rydygier (1899).
Pomijając wiele prób wyłuszczenia gruczolaka stercza przez chirurgów XIX wieku, zasługę wprowadzenia prostatektomii przypisuje się Leopoldowi von Dittel (1815—1890), który po raz pierwszy w r. 1885 wykonał częściową prostatektomię z dojścia kroczowego i Otto Zucker-kandlowi (1861—1921), który z tego samego dojścia usunął gruczolak całkowicie w r. 1889.
Wprawdzie Alfred Obaliński w Krakowie dn. 24.V.1889 r. pierwszy w Polsce usunął płat środkowy przy cięciu nadłonowym, który dawniej usuwano przypadkowo przy operacji kamienia, ale to jeszcze nie znaczyło właściwego początku.
Jeszcze u nas jak i w świecie było zbyt wielu przeciwników operacji, a zwolennicy metod zachowawczych nie stracili na znaczeniu. Mamy na myśli taką operację jak przetoka nadłonowa, zaproponowana w tym celu przez Ponceta (1890). Celowość tej operacji obalił dopiero Bolesław
Motz (1865—1935), ogłaszając w r. 1895, że można ją stosować tylko wtedy, kiedy zatrzymaniu moczu towarzyszy zakażenie moczowe z wysoką gorączką. Zwalczał ją także Adam Mincer (1867—1914).
Dużą nadzieję wiązano z kastracją, zalecaną jeszcze przez Merciera (1857), Launois (1884), Sinicyna (1886), ale w Polsce odegrało największą rolę zalecenie Ramma w tym względzie z r. 1893. Nie 'małą rolę odegrały badania Albarrana i Motza (1898), którzy udowodnili na zwierzętach, że kastracja powoduje zanik gruczołu krokowego. Leon Kryński miał w leczeniu kastracją największe doświadczenie. Gdy Isnardi (1895) spostrzegł, że wystarczy tylko podwiązać i wyciąć nasieniowody (zabieg znany pod nazwą Steinacha), zaczął go stosować Leon Szuman w Toruniu (21.XII.1895), w Warszawie Antoni Leśnobrodzki (1896), w Nowym Sączu Antoni Czapliński (1897) i inni (wg. J. W. Chojny).
Do metod zachowawczych należała oryginalna operacja obmyślona przez Leona Kryńskiego w r. 1896, który dążył do zlikwidowania zachyłka powstałego za gruczolakiem, przez wyprostowanie osi cewki za pomocą uniesienia pęcherza i przyszycia go do przedniej ściany jamy brzusznej. Była to cystopexia suprapubica, znana zagranicą jako operacja Goldmana, który ją wykonał w roku 1901, a Kryński zaparował po raz pierwszy dopiero w r. 1903. Metoda nie przyjęła się w Polsce, mimo propagowania jej przez autora, a Rydygier wspomniał o niej na Międzynarodowym Zjeździe Chirurgów w Paryżu (1905) chcąc podkreślić wkład Polaków.
Dopiero na przełomie XIX i XX w. zaczęto na ziemiach polskich stosować prostatektomię jako zabieg radykalny, ale nie znaczyło to, że byliśmy opóźnieni w stosunku do Zachodu, gdzie ta operacja także poczęła wchodzić do szerszego użycia, np. do r. 1889 wykonano ich kilkanaście na świecie. Trudno określić, kto pierwszy u nas wykonał prostatektomię całkowitą, ale nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli wskażemy na Ludwika Rydygiera, który wykonał ją własnym sposobem w dniu ll.VII.1901 r. Była to modyfikacja metody kroczowej Albarrana, który wyłuszczał gruczolak wraz z odcinkiem cewki, co powodowało przetoki moczowe. Rydygier dochodził do gruczołu w linii szwu, wyłuszczał płaty boczne i pozostawiał cewkę. W rok później Rydygier zmodyfikował operację pozostawiając tkankę gruczołową wokół cewki. Operacja ta była znana nie tylko w kraju, ale i zagranicą, co spowodowało, że Rydygier został 'zaproszony do wygłoszenia referatu programowego na Międzynarodowym Kongresie Chirurgów w 1905 r. w Paryżu. Metoda Rydygiera nie przyjęła się u nas, krytykował ją Mincer (1910), którego wyniki były nie najlepsze.
Obok kroczowego dojścia do stercza, w roku 1895 Eugene Fuller zainteresował się drogą nadłonową przez pęcherz {I. Fiedorow w Rosji, 1898). Jednak rozpropagowanie tej metody zawdzięczamy Peterowi Freyerowi (1852—1921), który 21.XI.1900 r. wykonał po raz pierwszy taką operację w St. Peters Hospital for Stone w Londynie, a opublikował w r. 1901.
Od tego momentu datuje się rozkwit operacyjnego leczenia gruczolaka stercza. Operacja zyskała uznanie u nas stosunkowo późno, bo w Polsce po raz pierwszy wykonał ją Maksymilian Wl. Herman w Przemyślu dn. 12.III.1908 r. na 77-letnim pacjencie, 13.IV.1908 r. Samuel Grosglik w Szpitalu Dz. Jezus. Prawdopodobnie w tym samym czasie operował A. Mincer, który w r. 1910 miał 15 przypadków, Zenon Leńko donosił z oddziału Grzegorza Ziembickiego o wycięciu gruczolaka w 6 przyp. metodą kroczową i 2 metodą nadłonową (1910). Wkrótce ogłosili wyniki: Jan Kiełkiewicz (1909), Bronisław Kader (1911), H. Goldberg z Łodzi i Modrzewski z Lublina (1911), Franciszek Kijewski i Antoni Leśniowski z Warszawy, Roman Barącz ze Lwowa (1913), a więc we wszystkich większych ośrodkach była wykonywana.
Pod koniec I wojny światowej leczenie operacyjne gruczolaka stercza przyjęło się u nas ostatecznie. Na oddziałach chirurgicznych wykonywali ją wytrawni chirurdzy ze względu na operowanie „na ślepo" oraz duże niebezpieczeństwo powikłań, zwłaszcza krwotoków i przetok meczowych. Wśród nielicznych jeszcze urologów była ona chlebem powszednim, stopniowo przechodząc w wyłączny zakres ich działalności, odstępowana przez chirurgów, którzy pozbywali się tego niewdzięcznego materiału. W ten sposób prostatektomia wpłynęła w wydatnym stopniu na wyodrębnienie się pierwszych oddziałów urologicznych.
Wkraczając w okres niepodległego bytu państwowego urolodzy polscy przyswoili sobie operację Freyera jako jedyną metodę radykalną, chociaż na świecie mnożyły się inne odmiany operacji. W okresie międzywojennym stosowano w Polsce nadal prostatektomię wyłącznie metodą Freyera. Na podstawie piśmiennictwa można wyrazić przekonanie, że w tym okresie zaznaczyło się dalsze stopniowe przechodzenie operacji w ręce urologów w samodzielnych oddziałach urologicznych w Warszawie, Lwowie i Krakowie, co uznać należy za zjawisko prawidłowe i świadczące o rozwoju urologii polskiej. Dyskusja co najwyżej dotyczyła jedno-lub dwuetapowego postępowania w zależności od wskazań, które stopniowo uściślano, w kontekście wyników pooperacyjnych, zwłaszcza śmiertelności. Celowo zagadnienia śmiertelności nie poruszałem, gdyż cechowała się ona dużą rozpiętością, aby była poważniej brana pod uwagę. Wydaje się, że jeśli operator zamierzał jednostronnie ująć zagadnienie, uzyskiwał lepsze wyniki, niż to wynikało obiektywnie z możliwości operacji. By zadowolić niektórych można wspomnieć, że o ile w pierwszych latach niepodległości wahała się od kilkunastu do 30%, to później opadła i oscylowała przeciętnie ok. 10%, przeważnie była większa, gdy operowano jednoetapowo. Największe doświadczenie zdobyli Jan Kiełkiewicz, Bronisław Szerszyński, Wacław Lilpop, Stanisław Laskownicki, Zenon Leńko, Tadeusz Pisarski i inni.
Okres międzywojenny cechowałby się jednostronnością w leczeniu operacyjnym gruczolaka, gdyby nie powrócono do zarzuconej metody Bottini'ego. Wrócił do niej Freudenberg, który dzięki połączeniu wziernika z przyrządem Bottini'ego poprawił wyniki. Następne osiągnięcia wiążą się z Youngiem (1913, tzw. punch operation) i innymi. Ale dopiero gdy Beer wykazał możliwość cięcia elektrycznością w wodzie, Stern skonstruował elektrorezektor (1926), ulepszony przez Mac Corthy'ego (1931), metoda elektrorezekcji szyi pęcherza weszła w użycie. Pierwszy zainteresował się nią Tadeusz Szenkier-Mazurek i począł stosować od 1932 r. Chociaż był zwolennikiem operacji Freyera sprowadził aparat Liehtenberga i na 27 Zj. Chir. Pol. w 1933 wygłosił na ten temat referat, a na 28 Zj. Chir. Pol. 1935 r. wraz z Goldmanem podał wyniki 33 zabiegów (także w leczeniu gruczolaka). Dalsze większe doświadczenie zebrał Wacław Lilpop (od 11.IX. 1934) i Bogusław Endelman (1936). Metoda ta w omawianej chorobie nie była szeroko stosowana.
W miarę ulepszania instrumentów, po II wojnie światowej jest ona częściej stosowana, chociaż jak i wówczas zwolennicy prostatektomii znajdowali uzasadnienie do elektrorezekcji tylko w wybranych przypadkach, gdy z różnych względów nie można wykonać prostatektomii.
Do wyjątku w naszej urologii należy stanowisko Adama Szkodnego, który jako metodę z wyboru w leczeniu gruczolaka stercza stosuje całkowitą elektrorezekcję (będąc jej zwolennikiem szczególnie od r. 1972), za pomocą elektrorezektora z "zimnym światłem". Metoda ta, ó ustalanych wskazaniach, nie wzbudza w środowisku polskim większego zainteresowania (kiedyś szerzej stosował ją J. Dackiewicz), mimo że w opinii Szkodnego prostatektomia jest bardziej niebezpieczna niż elektrorezekcja.
Dalszy milowy krok w rozwoju operacyjnego gruczolaka stercza wiążemy z Terrence Millinem (nie wspominając o prekursorach jak Van Stockum 1909 i Lidskij 1921), który wykonał pierwszą operację z dojścia nadłonowego i pozapęcherzowego w 1945 r., w październiku tego roku demonstrował ją na Zjeździe Urologów Francuskich, a już 13.I.1947 wykonał ją Stefan Wesołowski w Szpitalu Wolskim i w pierwszej publikacji polskiej na ten temat zalecał w pewnych przypadkach, stawiając wyżej od met. Harrisa i podkreślał, ,,że jest to 'technika prawdziwie chirurgiczna, pozwalająca naocznie opanować krwawienie i nie pozostawiająca życia operowanego na łasce dobrej krzepliwości i wątpliwej tamponady, jak przy operacji Freyera". Równocześnie widział operację w wykonaniu Millina Zygmunt Traczyk w Paryżu i Londynie. Ten również uważał, że „najbardziej odpowiada zasadom chirurgii (operacja pod kontrolą oka)" i uważał, iż wyniki upoważniają do zajęcia się bliżej operacją, by „wykreślić rozsądne granice stosowania".
Zygmunt Traczyk stał się największym propagatorem operacji, zebrał największy materiał, a wyniki własne określał jako „doskonałe". Ten chirurgiczny sposób operowania zachęcił wielu chirurgów do operowania, co zbyt często doprowadzało do zgonu. Nic więc dziwnego, że kiedy Stanisław Laskownicki i Emil Michałowski zoperowawszy po jednym chorym w październiku 1947 r. mieli powikłania, krytycznie odnieśli się do operacji. Było to w owym czasie jedyne stanowisko przeciwne. Mimo to metoda tak jak na Zachodzie przyjęła się u nas, nawet wśród chirurgów. Należał do nich np. Jerzy Rutkowski ze Stefanem Chwatem, którzy wykonywali ją od r. 1948 wyrażając się, że „operacja ta jest idealną z punktu widzenia anatomicznego i chirurgicznego". Traczyk nie zgadzał się z ich zdaniem, iż „operację Millina można wykonać w każdym dobrze urządzonym oddziale chirurgicznym". Traczyk uważał, że „leczenie bowiem chorób gruczołu krokowego dawno już wykroczyło poza ramy chirurgii ogólnej" i postulował dalszy rozwój oddziałów urologicznych.
Operację Millina w krótkim okresie próbowano lub szerzej stosowano we wszystkich większych ośrodkach {Szenkier-Mazurek, Fl. Nowacki i inni) z dobrymi wynikami. Na początku lat pięćdziesiątych dokładniej poznano jej wady i zalety. Może najważniejszą zasługą Millina było to, iż sprawa leczenia operacyjnego gruczolaka stercza stała się przedmiotem wnikliwszych dociekań urologów.
Z biegiem czasu zaprzestano w Polsce trzymać się operacji Freyera, operacja Millina zyskała na obiektywnej ocenie i zajęła należne miejsce w naszej chirurgii urologicznej. Niektórzy jej zwolennicy poczęli od niej odchodzić (np. Wesołowski), zaznaczyła się różnorodność, poszukiwanie nowych metod lub ulepszeń, co znacznie wzbogaciło możliwości urologii.
Zrozumiałe było, że Stanisław Laskownicki, nie zgadzając się z operacją Millina, był zadowolony z metody Hryntschaka, którą wprowadził do swej kliniki w r. 1950. Sposób Harris-Hryntschaka do Polski wprowadził St. Zb. Lewicki w lutym 1950 r. Bulanda, Latała i Zabłocki z kliniki Laskownickiego w r. 1953 ogłosili wyniki, w których śmiertelność w 50 pierwszych przypadkach była żadna, a w sumie na 100 przypadków wynosiła 8%. Metodę stosowali i inni, jak np. Z. Bartko-wiak, F, Nowacki, S. Wesołowski. Godne jest podkreślenia stanowisko Laskownickiego, który uważał, że prostatektomię winni wykonywać urolodzy i w związku z tym dążył do organizowania nowych oddziałów urologicznych, wykorzystując piastowane w pierwszych latach Polski Ludowej stanowisko specjalisty krajowego.
Metoda Hryntschaka charakteryzuje się dojściem nadłonowym przez pęcherz, z wykonaniem szwu na brzegi loży po gruczolaku i zaszyciem pęcherza na głucho, bez otwierania przestrzeni przedpęcherzowej. Zastosował ją po raz pierwszy chirurg australijski Harry Harris (1880— —1936) w r. 1928, ale dopiero w r. 1934 ogłosił w British Journal of Surgery. W r. 1936 został zaproszony przez Theodora Hryntschaka (1889—1952) do Wiednia. Hryntschak zmodyfikował operację wprowadzając szew Z zamiast ciągłego i szew kapciuchowy na pęcherz. Operację metodą Harrisa wykonywał pierwszy w Polsce Stefan Wesołowski w latach 1940—42 w oddziale Wacława Lilpopa.
Wykonywano lub wykonuje się jeszcze w Polsce prostatektomię przy wykorzystaniu innych dróg dojścia do gruczołu krokowego, jak np. kroczowej (Szczerbo), ogonowo-kulszowej (Wojewski, własna modyfi-kacja spos. Fabre-Thiermanna, 1962), kulszowo-odbytniczej (Falkowski,. sposób Yoelkera-Henninga, 1954—1962).
Operacja Millina dokonała istotnego przewrotu i dzięki nowoczesnemu postępowaniu, zastosowaniu krwi i antybiotyków wyniki po prostatektomii były bez porównania lepsze i śmiertelność znacznie obniżyła się (np. w 1933 r. wynosiła przeciętnie 14%, obecnie ok. 4°/oV Operację Freyera wykonuje się przeważnie jednoczasowo, wszyscy operatorzy stosują metodę Freyera, Harris-Hryntschaka lub Millina, w zależności od wskazań i upodobań. Nadal elektroresekcja bywa za rzadko stosowana, nie bez winy naszego zaopatrzenia w instrumenty. Brak ich uniemożliwia nabranie większej wprawy.
Wypada wspomnieć o wykorzystywaniu metody rozrywania przedniego spoidła gruczołu krokowego (było to spostrzeżenie Deistinga, 1956). Bartkowiak i Michałowski spopularyzowali tę metodę w kraju, a Jerzy Majewski (z oddz. Janowicza w Olsztynie, 1958) i Anna Brykalska (z oddz. A. Wigury, 1966) poruszali to w piśmiennictwie. Mniejsze znaczenie ma podwiązywanie i przecięcie nasieniowodów, które dzisiaj straciło swe pierwotne znaczenie terapeutyczne na rzecz zapobiegawczego i stosowane jest ze zmiennymi okresami i powodzeniem.
W obecnym okresie wysiłki urologii idą w kierunku wyeliminowania najniebezpieczniejszego powikłania, jakim jest krwawienie. Urolodzy polscy wypróbowują i podchwytują te nie raz ważne ulepszenia, dodając własne ich modyfikacje. Pierwszą z tych prób wydaje się być stałe płukanie pęcherza, które wprowadził E. Michałowski. Sposób ten znajduje u nas zastosowanie, mimo iż nie pozwala określić ilości utraconej krwi. Stosował je Dackiewicz, Wigura w modyfikacji Smileya (Ploch 1966) od r. 1961. W roku 1966 E. Michałowski i wsp. opisali czasowy szew Z na lożę, w tym samym roku Modelski i Bieda z kliniki Michałówskiego dołączyli do szwu Z drenaż łożyska gruczolaka specjalnym drenem przez krocze. Janusz Darewicz i wsp. (1974) z Białegostoku alby zapobiec krwawieniu zastosowali stałe odsysanie loży po gruczolaku, podane przez R. Denisa w r. 1962 i przekonali się, że zmniejszyło wydatnie utratę krwi w czasie i po operacji, a Stefan Swiesiulski i wsp. (z oddz. Giedroycia, 1971) otrzymali dodatnie wyniki stosując drenaż ssący przestrzeni przedpęcherzowej, który wcześniej zastosowali Michałowski i Modelski (1962), a H. Redon podał w r. 1954.
Ponieważ klasyczna metoda Freyera w modyfikacji Harris-Hryntscha-ka, jak i wyżej podani ulepszenia nie eliminują niebezpieczeństwa krwotoków, w 1969 r. Jerzy Fryszman wprowadził jeszcze jeden sposób czasowego szwu hemostatycznego. zaproponowanego przez Juvarę z Bu-karesztu w 1968 r., ale i tak na 144 prostatektomie miał 6 reoperacji z powodu krwotoku. Z tego wynika, że żadne z przedstawionych ulepszeń nie eliminuje całkowicie możliwości krwotoku, bo jest to problem bardziej złożony i postępowanie chirurgiczne nie wystarczy i wydaje się, że nigdy nie będzie metody, która by dała w 100% powodzenie.
Jak wynika z dokonanego przeglądu, nasz dorobek w chirurgicznym leczeniu gruczolaka stercza nie był oryginalny, z powodu początkowo niskiego stanu chirurgii do XIX wieku, rozbiorowego rozbicia ziem i położenia społeczno-politycznego. Mimo to należy podkreślić, że urologia polska podąża za rozwojem urologii światowej w tej dziedzinie (z wyjątkiem kriochirurgii) i choć nie wnosi oryginalnych idei, to jednak urolodzy polscy potrafią wykorzystać najnowsze zdobycze, przetwarzając je w zastosowaniu do naszych warunków, mając na względzie tylko dobro chorego. Dzięki zdolnościom chirurgicznym i poświęceniu, wyniki tego leczenia nie są gorsze od osiągnięć lepiej wyposażonych ośrodków zagranicznych.
Już do tradycji należy, że w Poznaniu omawia się na zjazdach leczenie chirurgiczne gruczolaka stercza. W 1933 roku 27 Zjazd Chirurgów Polskich był dowodem zwycięstwa idei chirurgicznego leczenia tej choroby, wówczas sposobem Freyera i początków elektrorezekcji. Dzień Urologiczny w 1953 dowiódł szerokiego stosowania i przyjęcia się nowej metody Millina, ale jednocześnie świadczył o rozpoczęciu okresu wzbogaconego wieloma innymi metodami i ulepszeniami w chirurgii gruczołu krokowego, nawrotu do operacji Freyera z modyfikacjami, przede wszystkim Harrisa i Hryntschaka. Okres ten trwa do chwili obecnej. W minionym okresie różne modyfikacje szły w kierunku chirurgicznego zwalczania krwotoków. Wydaje się, że ta różnorodność metod i wielo-kierunkowość jest zjawiskiem słusznym. Co da nam obecny, Zjazd, okażą niebawem obrady.
ul. Pielęgniarek 7
04-685 Warszawa